people

piątek, 25 stycznia 2013

To miłość, ta prawdziwa


Na dziś krótka historia, opowiadanie. 
:)




Była ósma rano. Jego wzrok spoglądał na mnie, kiedy otworzyłam jeszcze zaspane oczy. Uwielbiałam to uczucie. Każdego ranka budziłam się przy jego boku i nawet przez chwile się nie wahałam, że to najcudowniejsza chwila jaką przyjdzie mi przeżyć. Mówiłam to sobie każdego ranka. Nie brakowało mi niczego, jednak tego dnia w jego oczach zauważyłam dziwną odmienność. Nie patrzył na mnie tak jak zawsze, nie patrzył na mnie tak jak na wszystko inne. Patrzył na mnie jakby jutra miało nie być, jakby tak chwila była ostatnią chwilą i docenia ją bardziej niż zwykle. Jakby wiedział, że niedługo będziemy mogli zatęsknić za tą chwilą. W jego oczach było widać szczęście, ale też pewien strach. Znałam ten wzrok. Kiedyś już go widziałam. Wcale mnie to nie uspokoiło, bo nie były to miłe wspomnienia. Niewiedza sprawiała, że nie czułam się komfortowo, chciałam wiedzieć czy coś się stało. Oczywiście zaprzeczył, nie zdziwiło mnie to, ponieważ zawsze ciężko z niego cokolwiek wyciągnąć. Moja wyobraźnia zaczęła działać. W mojej głowie była tylko jedna myśl - zdradza mnie, to pewne. Myśląc tak, powinnam zrobić mu awanturę i spakować jego rzeczy. Jak miałabym to zrobić jeśli nie miałam pewności?
- Jestem z Tobą bardzo szczęśliwy,wiesz? - powiedział, kiedy widział, że zaczynam wymyślać sobie różne historie. Przecież znał mnie tak jak nikt.
- Wiem. Ja z Tobą też. - odpowiedziałam.
Moje podejrzenia minęły. Jestem straszną histeryczką, ale chyba jak każda kobieta, której na czymś zależy, martwi się o coś. Zostawiłam całe te podejrzenia i po prostu wtuliłam się w niego,a on objął mnie w pasie.
  Bardzo go kocham - pomyślałam w momencie, kiedy czułam jego ciepło. Uwielbiałam to. Był dla mnie wszystkim na świecie. Nic nie dawało mi tyle szczęścia, jak jego ciepłe dłonie, w których trzymał moje dłonie. Często leżeliśmy, nic nie mówiąc, przyglądając się naszym dłoniom. Wnikliwie obserwowałam każdy ruch i zawsze na nowo dotykiem poznawałam jego dłonie. Czułam się taka lekka i delikatna. W takich chwilach miałam pewność, że wiem co to miłość. On był moją miłością, był wszystkim co miałam i czego potrzebowałam. Nie obchodziło mnie nic, oprócz jego osoby. Nasze szczęście było widać na kilometr.
  Czas było wstawać. Na śniadanie do łóżka nie miałam co liczyć, to ja byłam tą połówką od "kuchennej roboty". Nie przeszkadzało mi to, lubiłam  gotować. W radiu leciał kawałek, który wielbiłam Rihanna -We found love, gdy zaczynałam robić kanapki. Oczywiście nie obeszło się bez śpiewania, nie znając dokładnie tekstu.
- Przestań śpiewać jak nie znasz tekstu, wiesz, że nie lubię tego! - powiedział, udając poważnego.
By go trochę podrażnić zaczęłam śpiewać głośniej swoim cienkim, fałszującym głosem. Znałam już tą jego minę, kiedy do mnie podchodził, która mówiła sama za siebie. W jego oczach było widać jego myśli - "sama się o to prosiłaś". Zaczął mnie gilgotać pod żebrami, jak zawsze śmiałam się w niebo głosy i przepraszałam. Włosy miałam potargane, a ręce ubrudzone od jedzenia. Niestety ciągłe przeprosiny  nie dawały skutku. Podniósł mnie i okręcił dwa razy wokół własnej osi. W końcu, gdy uwierzył, że już nie będę, delikatnie stawiając mnie na ziemię, pocałował mój dołeczek w policzku. Ten dzień jest jeszcze piękniejszy od wczorajszego, ale pewnie mniej piękny od jutrzejszego - pomyślałam.
- Będę się zbierał, spóźnię się na zajęcia.
- Dobrze, zrobiłam Ci kanapki, uważaj na siebie. - powiedziałam, pospiesznie dając mu kanapki do ręki.
- Skarbie..?
- Tak?
- Bardzo Cię kocham i dziękuję, że jesteś przy mnie. - patrząc mi w oczy mówił tak, że nie dało się mu nie wierzyć.
Uśmiechnęłam się szczerze, pocałowałam na "do widzenia" i odpowiedziałam tak samo ujmującym tonem jak on.
- Leć już, bo się spóźnisz. Ja Ciebie też kocham.
- Zadzwonię pomiędzy zajęciami. Cześć!
Miałam czas do przemyśleń. Jak zawsze myślałam, jak bardzo go kocham i ile szczęścia mi daje. Minęła godzina może dwie. Oglądając pierwszy, lepszy program w telewizji, usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam zdziwiona, ponieważ nikogo się nie spodziewałam o tej porze. Pospiesznie poprawiłam włosy w lustrze i otworzyłam. W progu stało dwóch policjantów, pytających mnie o nazwisko. "Mamy dla Pani przykrą wiadomość.. pani mąż zginął w wypadku samochodowym, bardzo nam przykro". Po słowach, które usłyszałam nie czułam już nic, chciałam jedynie umrzeć wraz z moją miłością, bo człowiek bez miłości nie żyje, nie istnieje. Moją miłością był on, a teraz nie ma ani go, ani mnie. Już nic nie jest ważne.


 

13 komentarzy:

  1. opowiadanie <3 + ładne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się to opowiadanie. Smutna historia.

    + bardzo ładne zdj !

    OdpowiedzUsuń
  3. Wstrząsające.. Aczkolwiek opisy w pierwszej części wręcz wywołują uśmiech na twarzy.
    A co do końcówki, od razu przywodzi na myśl - HuczuHucz-Bezsilność.

    OdpowiedzUsuń
  4. noo opowiadanie jest mega!! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. wzruszające, ale piękne. cudownie

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsze zdjecie bardoz dobre, lubie te cienie.

    Pozdrawiam,
    Mila

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowna historia i świetne zdjęcia ^.^ !

    OdpowiedzUsuń
  8. Drugie zdjęcie genialne! Niesamowicie mi się podoba. Do tego Twój styl pisania jest bardzo ciekawy, przyjemnie się czyta to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowna historia, aż się wzruszyłam.. Zdjęcia genialne! A ten styl pisania, po prostu lepiej bym tego nie ujęła. Nic dodać nic ująć.
    Zapraszam: nastoletni-bunt.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ogólnie podoba mi się sposób w jaki piszesz, przyjemnie się czyta. :>

    OdpowiedzUsuń
  11. Dawaj notki słonko, bo nie ma co czytać! :)
    Już się nie mogę doczekać! :*

    OdpowiedzUsuń